back
frontoutside
outside front
Opis: praca/ instalacja/rzeźba ta, to wielki metalowy kontener, wzniesiona na metalowych belach, o wysokości 13m, szerokości 10m oraz długości 30m.
Wrażenia/odbiór/reportaż: W drodze do środka po pochylonej platformie, powoli ogarnia mnie ciemność, idąc dalej, pole widzenia zamyka "ciemna masa" która trochę przypomina jakiegoś rodzaju gwiezdne wrota albo czarną dziure (w odbiorze robi wrażenia którejś ze scen Odysei Kosmicznej Kubrick'a).
Zwalniam tempo kroku...widoczność jest zerowa; zwalniam ponieważ pozbawiony zostaje jednego z głównych zmysłów używanych przy poruszaniu się, tracę pewność wraz z widocznością; zwalniam ponieważ oczekuję czegoś niespodziewanego np. kolizji. Ze środka "ciemnej masy" dobiegają mnie basowe odgłosy wyginanej blachy ciężko tupających ko-odbiorców owej pracy jakoby sprawdzających wytrzymałość konstrukcji i jakość wykonania( w głowie przenika mi myśl-pytanie: czy to jest jakiegoś rodzaju drugi etap "odbioru" tejże instalacji?) Ciągle ciemność. Widoczność: zerowa.
"To"- jak negatyw ciężko-gęstej-mlecznej mgły.
Po drodze ocieram ramieniam jakąś osobę... Kto to jest? Jakiej płci? Nie mam zielonego pojęcia. Tutaj moje szablony poznawcze okazują się pozostawać na zewnątrz! To jak praca u podstaw: przez chwilę zapominam o konsumowaniu sztuki, zamiast tego, próbuję odnaleźć się w danej sytuacji...
Nagle, niespodziewanie: Ściana.
Odwracam się w kierunku wyjścia, opierając się plecami o ściane pokrytą dość przyjemnym w dotyku materiałem. Widzę ciemne sylwetki wchodzących i wychodzących widzów. Tak, wyjście wydaje się czynnością o wiele łatwiejszą... "przeszkody" zostają zlokalizowane...Wychodzę jednak doświadczenie pozostaje w środku...mnie.
inside
Wrażenia/odbiór/reportaż: W drodze do środka po pochylonej platformie, powoli ogarnia mnie ciemność, idąc dalej, pole widzenia zamyka "ciemna masa" która trochę przypomina jakiegoś rodzaju gwiezdne wrota albo czarną dziure (w odbiorze robi wrażenia którejś ze scen Odysei Kosmicznej Kubrick'a).
Zwalniam tempo kroku...widoczność jest zerowa; zwalniam ponieważ pozbawiony zostaje jednego z głównych zmysłów używanych przy poruszaniu się, tracę pewność wraz z widocznością; zwalniam ponieważ oczekuję czegoś niespodziewanego np. kolizji. Ze środka "ciemnej masy" dobiegają mnie basowe odgłosy wyginanej blachy ciężko tupających ko-odbiorców owej pracy jakoby sprawdzających wytrzymałość konstrukcji i jakość wykonania( w głowie przenika mi myśl-pytanie: czy to jest jakiegoś rodzaju drugi etap "odbioru" tejże instalacji?) Ciągle ciemność. Widoczność: zerowa.
"To"- jak negatyw ciężko-gęstej-mlecznej mgły.
Po drodze ocieram ramieniam jakąś osobę... Kto to jest? Jakiej płci? Nie mam zielonego pojęcia. Tutaj moje szablony poznawcze okazują się pozostawać na zewnątrz! To jak praca u podstaw: przez chwilę zapominam o konsumowaniu sztuki, zamiast tego, próbuję odnaleźć się w danej sytuacji...
Nagle, niespodziewanie: Ściana.
Odwracam się w kierunku wyjścia, opierając się plecami o ściane pokrytą dość przyjemnym w dotyku materiałem. Widzę ciemne sylwetki wchodzących i wychodzących widzów. Tak, wyjście wydaje się czynnością o wiele łatwiejszą... "przeszkody" zostają zlokalizowane...Wychodzę jednak doświadczenie pozostaje w środku...mnie.
inside