poniedziałek, 30 listopada 2009

ulubiony tube tego miesiaca

Haus Meeting playing at MR Movies in Duluth, MN.

starfireTV

niedziela, 1 listopada 2009

"Pop life" Tate Modern

Pop life in Tate Modern
Wystawa Pop Life była oglądana przeze mnie zaraz po monumentalnej pracy Mirosława Bałki i stanowiła jej zupełne przeciwieństwo. Przepych i jarmark kolorów i róznorodności stylów, kultur jak i sposobów rozumienia i uprawiania sztuki zauważalny był podczas "zwiedzania", przechodząc z jednaj sali do drugiej... na drzwiach każdej z tych sal winien widnieć MontyPythonowski napis: "a teraz coś z zupełnie innej beczki" itp. Wystawę zaczynał "Król PopArtu" Andy Warhol, by na wstępie szybko bylo można zadecydować na kogo zrzucić "winę" za PopArt.
Najbardziej utkwiły mi w pamięci prace najbardziej szokujące:
prace które poruszały tematykę pornografii jako jednego z przejawów kultury popularnej a w szczególności jej wizualnych aspektów(plakaty, magazyny, film oraz moda), prace Jeffa Koonsa sa tego przykladem jednoczesnie niosa ze soba echa ikonizacji mitologicznych tematow ktore odnalazc mozna w przykladach rzezb starozytnej grecji, oraz pozniejszych szczegolnie rubaszne interpretacje Rubensa przychodza mi na mysl patrzac na prace tego autora.

Andy Warhol

Keith Haring Pop Shop


Piotr Uklański, The Nazis and Untitled (Polesploitation)


"Jeff in the Position of Adam" (1990) Jeff Koons"Manet" Jeff Koons
Takashi Murakami, Collaboration Addiction
artist unknown (Takashi Murakami?)
"Beautiful Inside My Head" Damien Hirst,
Maurizio Cattelan

niedziela, 18 października 2009

Mirosław Bałka - "How it is" Tate Modern London

Mirosław Bałka - "How it is" - Czyli "jak to jest" zdala od wszech-widząco-pan-optycznych kamer CCTV Londynu.






back


frontoutside
outside front


Opis: praca/ instalacja/rzeźba ta, to wielki metalowy kontener, wzniesiona na metalowych belach, o wysokości 13m, szerokości 10m oraz długości 30m.

Wrażenia/odbiór/reportaż: W drodze do środka po pochylonej platformie, powoli ogarnia mnie ciemność, idąc dalej, pole widzenia zamyka "ciemna masa" która trochę przypomina jakiegoś rodzaju gwiezdne wrota albo czarną dziure (w odbiorze robi wrażenia którejś ze scen Odysei Kosmicznej Kubrick'a).

Zwalniam tempo kroku...widoczność jest zerowa; zwalniam ponieważ pozbawiony zostaje jednego z głównych zmysłów używanych przy poruszaniu się, tracę pewność wraz z widocznością; zwalniam ponieważ oczekuję czegoś niespodziewanego np. kolizji. Ze środka "ciemnej masy" dobiegają mnie basowe odgłosy wyginanej blachy ciężko tupających ko-odbiorców owej pracy jakoby sprawdzających wytrzymałość konstrukcji i jakość wykonania( w głowie przenika mi myśl-pytanie: czy to jest jakiegoś rodzaju drugi etap "odbioru" tejże instalacji?) Ciągle ciemność. Widoczność: zerowa.

"To"- jak negatyw ciężko-gęstej-mlecznej mgły.

Po drodze ocieram ramieniam jakąś osobę... Kto to jest? Jakiej płci? Nie mam zielonego pojęcia. Tutaj moje szablony poznawcze okazują się pozostawać na zewnątrz! To jak praca u podstaw: przez chwilę zapominam o konsumowaniu sztuki, zamiast tego, próbuję odnaleźć się w danej sytuacji...

Nagle, niespodziewanie: Ściana.
Odwracam się w kierunku wyjścia, opierając się plecami o ściane pokrytą dość przyjemnym w dotyku materiałem. Widzę ciemne sylwetki wchodzących i wychodzących widzów. Tak, wyjście wydaje się czynnością o wiele łatwiejszą... "przeszkody" zostają zlokalizowane...Wychodzę jednak doświadczenie pozostaje w środku...mnie.

inside

wtorek, 13 października 2009

Sztuka wycinania (wycinanki) Kurpie, Łowicz






Post ten jest relacją z wystawy wycinanek (paper cuts) z regionów Łowicza oraz Kurpie, którą miałem okazję zobaczyć w Horniman Museum w Londynie. Wystawa ta okazała się dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem, ponieważ nie wiedziałem o jej ekspozycji. Przypadek! Londyn jest specyficznym miejscem i pełnym niespodzianek... włócząc sie ulicami miasta można dowiedzieć sie, że np: koncert Massive Attack odbywa sie tuż za rogiem ulicy...szum informacyjny jest wielki i nie zawsze docierają do nas informacje, o których chcielibyśmy wiedzieć etc. Wystawa ta okazała się być jedną z nich...

Większość wycinanek stała sie kolekcją Horniman Museum w latak 60-tych. Jedyne nazwiska autorów współczesnych które udało mi się zapisać na zdjęciach to: Helena Miazek (region Łowicza, 2008) oraz Stefania Borkowska(region Łowicza, 2008).

piątek, 2 października 2009

rzezba wspolczesna "The Big Farting Bull"

Bardzo ciekawy przykład rzeźby współczesnej wykonanej przez Chen Wenling której tytuł brzmi: "the Big Farting Bull".
Dowcipny, ironiczny, sarkastyczny sposób uprawiania sztuki, który ukazuje, że sztuka nie zawsze musi być śmiertelnie poważna i i nie zawsze musi dotykać istoty bytu itp.!?
pictures oryginally posted here

sobota, 1 sierpnia 2009

Andy Warhol Other voices, Other rooms, Londyn

Andy Warhol
Other voices, Other rooms, South Bank Centre, Londyn




















Andy Warhol, któremu na drugie imię jest Pop Art. Człowiek ikona. Człowiek Sztuki. Geniusz o poziomie IQ 86? Katolik? Gej?!
Każdy zapewne myśląc o nim przywołuje w pamięci jego prace "Marilyn" z 1967 roku, albo puszki zupy Campbell's. Są to obrazy ktore głęboko utrwalone zostały w świadomości odbiorców sztuki.
Jednakże w podtytule i w podtekście tej wystawy: "Think you know him, Think again" odczytujemy wyraźną zachętę, aby zrewidować nasze wyobrażenie o nim.
Oprócz owych szablonowych dzieł, na wystawie tej można było obejrzeć dziesiątki filmów jego autorstwa. W jednej z sal znajdowało sie ok. dzięsieciu podwieszanych ekranów
rozłożonych niejako w "nieskładzie", przynajmniej bez jakijkolwiek narzucającej sie symetrii lub porządku dając ciekawy efekt oglądania obrazu rownież "od tylu". Przed każdym z ekranów zasiąść można było na miekko-wygodnych materacach, z widokiem na większość filmów, co dawało widzowi możliwość niejako demokratycznego wyboru tego obrazu, krory wydawałby się najbardziej interesujący.
Jaki jest Warhol, ten którego nie znamy? Szczerze przyznaje: okazałem się nosicielem owego utrwalonego wizerunku jego sztuki... Trudno jest kogoś winić "jaki koń jest każdy widzi" i opisuje? Trudno sie jednak zgodzić na tak powierzchowne podejscie.
Jego obrazy "ikony" zawieszone zostały bardzo wysoko i gdybym był wzrostu dwukrotnie większego od mojego obecnego (186cm) może sitodruk "Marlin" znalazłby się na wysokości mojego wzroku. Przyznam: uczucie dyskomfortu - pierwsza myśl - impresja, bo oto jesteśmy w "kościele Warhola i jego IKONY zapanowały nad naszym "Jego" (Warhola) wizerunkiem. Ale - druga myśl - być może właśnie wystawa tak oto została pomyślana, aby odsunać owe IKONY na plan dalszy?
Myślę, że zamiar ten został osiągnięty. Organizatorzy wystawy skupili się na pokazaniu Worhola z zupełnie innej, ukrytej przed przeciętnym odbiorcą perspektywy. Z perspektywy bardziej ludzkiej, prywatnej. Na wystawie odnaleźć można było dużo wątków osobistych, niejednokrotnie bardzo intymnych zdjęć, listów, pocztówek oraz powyżej już wspomnianych filmów, w których udział brali przyjaciele i bliscy współpracownicy artysty oraz on sam.
To, co wzmogło dodatkowo moje uczucie rewizji na temat jego prac, była tematyka filmów nafaszerowana podtekstami seksualności (chwilami ocierająca się prawie o pornografię) i podejmująca tak modną dziś problematykę gender'ową i gueer'ową. Wśród nich "Blow Job", 1964; cast: on-screen actor DeVerne Bookwalter, Willard Maas off-screen (giving blow job) lub też "Mario Banana" (no 1), 1964, przedstawiający, jak nietrudno sie domyśleć, drug queen'a jedzącego banana, imitującego przy tym fellatio.
Tak łatwo zepchnąć ową tematykę do podświadomości, wykluczyć poza nawias i przypiąć etykietę tabu: najlepiej przemilczeć?

Andy Warhol: Think you know him, Think again".

5/5 gwiazdek za udaną rewizję jego twórczości

Relacja z wystawy Maz freelance graphic designer
współudział Nos

sobota, 13 czerwca 2009

Czy shopping moze byc sztuka?

Czy shoping może być sztuką? Odpowiedź twierdząca lub przecząca na to pytanie może zależeć od tego, jakiego paradygmatu będzie używał, odpowiadający na to pytanie. Wydawałoby się, że według tradycyjnego – estetycznego rozumienia sztuki, rozgraniczającego na to, co wysokie i niskie, na sztukę elitarna i masową; tu na rzeczy mało poważne miejsca być nie może? Bardziej natomiast interesuje mnie taki oto rejon, i taki paradygmat sztuki, w którym rezygnuje się z oficjalnego, często jedynego możliwego ujęcia sztuki, a mianowicie takiego, w którym artysta „nie korzysta z żadnej szczególnej postawy, a sztuka traktowana jest jak wszelkie inne przejawy życia". Tylko w takiej formie, a jest nim pewien etos sztuki postmodernistycznej, można „ugryźć" powyższy temat tejże pracy. Warto też na wstępie rozróżnić, jakie z tego wynikają konsekwencje dla tego rodzaju uprawiania sztuki, w ujęciu i z perspektywy tradycyjnego modelu sztuki estetycznej. Będzie to na tyle istotnym elementem tej pracy wskazanie z jakich funkcji, może nie tak oczywistych i raczej ukrytych sztuki estetycznej, model postmodernistyczny rezygnuje lub nawet ją podburza, jako nie wystarczającą i nie nadążającą za realiami formę sztuki. Po pierwsze dla wielu artystów postmodernistycznych, estetyka jawi się jako coś, co zostało zaprzęgnięte w wielką machinę przemysłu i konsumpcji właśnie, jak powiada Izabela Kowalczyk: „to, co się najbardziej skomercjalizowało dzisiaj – to właśnie malarstwo", jedna z najbardziej reprezentatywnych dziedzin sztuki tradycyjnej. Jakby nie było, to pierwsza z funkcji tej sztuki, to właśnie pieniądze, stricte zarobione na sprzedaży dzieł sztuki. Po drugie postmodernizm odkrywa ukryte intencje sztuki estetycznej, lub oficjalnej. Ukazuje jak owa sztuka, zaprzęgnięta zostaje w dyskurs władzy, jako jej przynależny znak oficjalnej dystynkcji, sytuujących się przewodników i kapłanów ponad głowami tłumu, po to by rozporządzać nim, instruować ich do tego by czynili tak jak im się powie, ponieważ oni są tymi, którzy dodrze wiedzą jak się rzeczy mają. Już przeczucie Nietzschego nie były w błędzie, kiedy wskazywał on na szczególne powiązania, jakie władza czerpie z bliskości z takimi dziedzinami jak filozofia, czy też sztuka. Mało tego, paradoksalnie, dziedzin takich jak filozofia, w której istocie i naturze leżą pytania o sens rzeczy, państwo się boi, dlatego też „tym bardziej będzie się starało przyciągnąć do siebie filozofów, dzięki którym zyska pozór, że ma filozofię po swej stronie" . Państwo pretenduje również do tego, by po swej stronie mieć prawdę i wiedzę po to, by posiąść autorytet potrzebny w sprawnym, (bo apodyktycznym, bezwzględnym) jego funkcjonowaniu. Podobne wnioski wyciąga Pierre Bourdieu na polu sztuki, że władza również chce mieć sztukę po swej stronie, a jako że jej funkcja sprowadza się na tym polu do gry; gry „klas wyższych, jednocześnie dając do zrozumienia, że sztuka nie jest niczym innym, ani niczym więcej, jak tylko grą, że więc "dystynkcja", wywyższania się burżuazji i intelektualistów, wyczerpuje całokształt funkcji sztuki"? Czy więc sztuka ma służyć tylko temu by „nie mieszać się z tłumem"? Żeby epatować swoją wyższość i dystansować się od innych? Czy sztuka ma być grą warstw klas wyższych, która polega na „dawaniu komuś do zrozumienia", że posiadają oni niejako z góry, intelektualne zdolności do tego by dzieła sztuki konsumować – są tymi, którzy „dysponują metateoretyczną nadwyżkę świadomości" (Szahaj 2004: 125)? Postmodernizm rozprawia się z mitem sztuki modernizmu, jako niezdolnej do realizacji swoich celów, jakim rzekomo miało być „przeżycie estetyczne" odbiorcy, zdolne do przemieniania ludzi w aniołów? Owe niespełnione altruistyczne marzenia by tak się stało, kolidują ze sobą w dość znaczny sposób, z postawą dystynkcji - odróżnianiem się od tłumu, kreowaniem społecznego dystansu. Bo cóż by się stało gdyby owe marzenia doszły do skutku – nie można byłoby się niczym odróżniać od tłumu?



Świat kultury popularnej w tym także i konsumpcji, w pewien sposób dekonstruuje ten porządek władzy, skojarzony z tym, co wysokie i godnej jej stanowiska głównego zawiadowcy nad historią dziejów. Z drugiej strony stwarza również zagrożenia – jest również miejscem opresji. Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że scena polityczna w naszym kraju ulega pewnej dekonstrukcji przez kulturę popularną. Zasługuje to na uwagę, ponieważ następuje powolne być może chwilowe rozluźnienie owego kultu dystansu, i opresji ekspertów posiadających „nadwyżkę świadomości" jak widać na tej scenie niektórym z przedstawicieli wydawałoby się owej nadwyżki brakuje, lub stanowią wręcz jej przeciwieństwo, co sprawia i nie ukrywam być może z dobrym skutkiem dla dekonstrukcji owej władzy, by społeczeństwo nie traktowało jej tak poważnie i na serio jakby sama władza tego chciała. Z drugiej też strony na tej scenie pojawiają się takie osoby, które były związane z np. show biznesem (piosenkarz), sportem (piłkarz), lub byli znanymi detektywami seriali kryminalnych, co raczej świadczy, że wybory parlamentarne, to czysty spektakl, konkurs na popularność i znane wszystkim nazwisko. Również dokonując wyboru określonej partii, wyborca kierować się może np. typem pojawiającej się muzyki popularnej w blokach wyborczych określonej partii, oscylując między muzyką Disco Polo – sielskiej i rozluźniającej, stymulującej rajskie wizje dobrobytu i zbytku; fanami muzyki patriotycznej - religijnej, tudzież sięgającej swymi korzeniami gdzieś czasów bitwy pod Grunwaldem, lub zwolennikami – fanami muzyki ani nazbyt awangardowej, ani nazbyt prostackiej (choć różnie z tym bywa), jaką jest np. rock'n'roll, której tradycja odwzorowuje zachłyśnięcie kultem wszystkiego, co pro-zachodnie?




Jeszcze bardziej w ofertę bogata jest kolekcja prezentowanych stylów w omawianym tu świecie konsumpcji, przez który dokonuje się decentralizacja głównego dotychczas ośrodka władzy, jakim było państwo. Oferta ta tym bogatsza, im więcej możliwości, dróg i kierunków, którymi można podążyć. Takim miejscem wskazanym przez Zbyszko Melosika jest np. szopping moll, który prezentuje wewnętrznie wielość sprzecznych wydawałoby się ofert: „sklep z pozytywkami i pamiątkami z ubiegłych stuleci obok stoiska z najnowszymi generacjami komputerów (…) dźwięki muzyki pop, rock, rap i klasycznej, nadawane z głośników niemal w każdym sklepie, zlewają się ze sobą, gdy przechodzimy z piętra na piętro". Jak widać wyboru tu można dokonać według uznania. Tożsamość ulega sfragmentaryzowaniu, z czego zdają sobie sprawę artyści, co nie znaczy jednak, że opresja znika. Opresja jest, tyle, że jest bardziej przez ową wielość i różnorodność ukryta i zamaskowana. Poprzez to, że będąc konsumentem w tym świecie stwarza się jednocześnie pozory wolności dokonywanych wyborów wśród wielości ofert, czując się niejako bogiem w sytuacji dokonywanych wyborów, znajdując również ujście panującej w przestrzeni poznawczej (która jak mówi Bauman, zawiadamiana i kontrolowana jest przez głównych kartografów społecznej przestrzeni, jest pełna nakazów, zakazów, proceduralnych) powagi sytuacji, dominacji jednych nad drugimi gdzie ciało ulega permanentnemu dyscyplinowaniu, presji i podporządkowaniu. Jest to jednak mylne przeświadczenie o swej wolności, ponieważ i tak stwarzane możliwości się wyczerpują, są skończone i ograniczone. Nie oznacza to również, że do dyscyplinowania tu nie dochodzi. Tutaj prym w sprawowaniu normatywnych wyobrażeń jak ciało powinno wyglądać, wiedzie moda, narzucająca określone style nie tylko ubioru, lecz może przede wszystkim stylu życia. Jednostka włączona w dyskurs mody, staje się samo wobec siebie ofiarą i katem zarazem, spełniając te normy czuje swego rodzaju bezpieczeństwo wobec tego, że sprostała wymogom społecznego wyobrażenia tego ja powinna wyglądać i w jaki sposób żyć. Jest zaspokojeniem pewnego pragnienia „tego, czego Inny pragnie, oraz pragnieniem, aby Inny zapragnął właśnie mnie".
Sztuka poddaje dekonstrukcji pewne miraże stwarzane przez świat konsumpcji jej tworów - gotowych tożsamości uszytych na miarę, od razu do noszenia. Jadwiga Mizińska pisze o procesie, który dokonał się dzięki tej kulturze, a mianowicie mówi ona o stworzonej na potrzebę przemysłu konsumpcyjnego pewnego wzoru zachowania i bycia w świecie, a jest nim kategoria „młodzieżowości", która „stanowi sztuczny, wydumany konstrukt zaprojektowany na użytek kultury konsumpcyjnej po to, by kształciła ona masy „jamochłonów" i „żarłoków" pochłaniających i szybko trawiących towary oferowane przez zmienne mody". Starość jest więc z tego dyskursu wyłączona. Nie nadąża za zmianami, zazwyczaj konsumuje tyle, ile jej trzeba, trawiąc przy tym powoli. Według znanej już zasady włączani/wyłączania, starość oczywiście zostaje wyłączona, pozostaje w marginesie, z boku, zamykana coraz częściej w miejscach jej przypisanych jak domy starców. Podobnie rzecz się ma z innymi „marginesami", które nie nadążają za dyskursem nowości i konsumpcji.


Innym elementem również powiązanym z owym dyskursem „młodzieżowości", jest tyrania bycia estetycznym, bycia ciągle pięknym, tu również dokonuje się owa marginalizacja tych, którzy nie przystają do tego dyskursu, a socjologowie coraz częściej wskazują, że osobom pięknym, modnie ubranych, o określonej sylwetce, (broń boże otyłych,) łatwiej jest zdobyć pracę, załatwić jakąś sprawę, wypertraktować lepsze warunki jakiejś umowy itd.
Estetyzacja rejonów kultury zawłaszcza sobie w pewien dość zawoalowany sposób, możność o decydowaniu o tożsamości jednostki, staję się, więc heteronomiczną siła oddziaływującą na jej kształt. Co takiego czyni? Ano czyni skutecznym pewien mechanizm, który Bauman nazywa zasadą włączania/wyłączania. Na powyższym przykładzie kultu młodości i marginalizacji starości zasadza się owe rozróżnienie włączenia/wyłączenia, jedno w opozycji do drugiego - pozytyw i negatyw. Oczywiście jedna z opozycji (włączona) czuje się na miejscu – jest „u siebie"; podczas gdy druga (wyłączona) czuje się nie swojo, nie na miejscu, jest niejako zbędnym balastem, cieniem kładącym się polaryzująco względem światłości ideału; istnieje tylko po to, by tym bardziej, bo w kontraście, świetlistość ideału podkreślać. Z tego też punktu widzenia stanowi pewna ideologię. A od ideologii, cienka linia dzieli od kształtu rzeczywistości, której ona nadaje; lub by ująć ów fakt bardziej dosadnie i nawet do tego stopnia radykalnie jak Slavoj Žižek, który dowodzi, że „ideologia jest w pewnym sensie samą rzeczywistością, tak iż poza nią nie ukrywa się już nic więcej". Ideologia, gdy przybiera kształt rzeczywistości, którą de facto kreuje, czyni i usprawiedliwia przemoc, a na dodatek zawsze walczy o monopol w jej możności zastosowania i użycia po to, by jej użyć we stosownym momencie. Poprzez owo usprawiedliwienie przemoc staje się rzeczą na porządku dziennym jak wskazuje Pierre Bourdieu: „istniejący porządek z wpisanymi weń relacjami dominacji, prawami i krzywdą, przywilejami i niesprawiedliwością utrwala się tak łatwo, że trudne do zniesienia warunki egzystencji traktowane są jako akceptowalne, a nawet naturalne".
Jaką funkcje przybrać ma sztuka w tak ułożonym świecie? Ano podburzać, podkopywać, wytrącać z równowagi, przysparzać o mdłości i wymioty, rozregulowywać system, który za zasadne uznaje stosowanie przemocy, a co więcej traktuje ją jako coś na porządku dziennym – jako pewną zasadę działania!



W świecie konsumpcji przemoc ogniskuje się szczególnie w sferze cielesności i jego estetycznego wyglądu. Powstaje pytanie czy sztuka powinna podążać owa drogą, którą zwykła chadzać, kierując się tymi samymi prawami estetyki, co świat konsumpcji, a tym samym godzić się a przynajmniej nie sprzeciwiać na owy terror piękna? Lub jeszcze gorzej: czy ma usypiać świat narzucając kołderką piękna, pod którą rzeczywistość (ideologia) dokonuje przemocy i terroru? Czyż nie nazbyt łatwo zamieniamy platońskie powiedzenia „dobro jest piękne", na „piękno jest dobre"? Zapominamy chyba zbyt łatwo o moralnym wydźwięku tego pierwszego, tego że np. uczynki są piękne, ponieważ były szlachetne; podobnież do rozumienia starożytnych. W drugim przypadku natomiast dodajemy estetycznemu wymiarowi pojęcia piękna, jego moralnej wartości. Sztuce pozostaje raczej wraz za Adornem podważać wiarę w Piękno z jego mitologią przemieniania ludzi w aniołów i zastanawiać się czy „można pisać poezję po Auschwitzu"?
Z tej perspektywy jest coś na rzeczy w powiedzeniu Chrystiana Enzesberga, „że sztuka, kompensując społeczną realność wyobcowania (deficyt sensu), nie rewolucjonizuje rzeczywistości, lecz ją uspokaja: zdradza utopię dla istniejącego i dlatego 'przez swą formę i funkcję jest zawsze reakcyjna". Tymczasem „sztuka albo jest rewolucyjna, albo nie ma jej wcale". Czyli funkcją jej jest przysparzać istniejący porządek o mdłości, wytrącać z automatyzmu postrzegania świata (rzeczywistości poprzez ideologię) przez ludzi z wpisanym weń „naturalną" skłonnością do uzasadniania przemocy. Dążyć do tego, by za wskazaniem Nietzschego przewartościowywać wartości, które niesie ze sobą kultura konsumpcji, wychowująca pokolenia młodych, dużo trawiących i konsumujących „jamochłonów", – co też sztuka, na przykład krytyczna czyni.


Poprzez przewartościowanie wartości sztuka dokonuje rozbiórki przestrzeni estetycznej tworzonej przez kult młodości i konsumpcję. Bauman w książce „Etyka ponowoczesna" wskazuje, że po to, by jaźń moralna mogła się narodzić, podobnie jak w przypadku przestrzeni poznawczej - przestrzeń estetyczna musi ulec rozbiórce. Dlaczego? Ano dlatego, że w obydwu tych przypadkach, obcy - potencjalny „bliźni" za którego jestem odpowiedzialny niknie w obezwładniających kryteriach i zasadach w tych przestrzeniach obowiązujących, ciągle jednak pozostając obcym: w przestrzeni poznawczej chce o nim wiedzieć tak mało jak tylko to jest możliwe, wystarczają mi kryteria które pozwalają na to, by go zakwalifikować(jakoś ująć i posiąść według zasady wiedzo/władzy) do którejś z opcji, co pozwala na przybranie jakiejś strategii postępowania z nim; w przestrzeni estetycznej „obcy" jest dostarczycielem przeżyć – gry, zabawy, rozkoszy etc. W obydwóch przypadkach na jaźń moralną nie ma miejsca. Dlatego jedną z funkcji sztuki w dobie konsumpcji, upatruję dekonstrukcję mechanizmów i praw rządzących szczególnie sferą estetyczną tego zjawiska, jak również poprzez to samo, stworzenie lub przynajmniej możliwość zaistnienia przestrzeni moralnej nierządzoną żadnymi kryteriami, kodeksami, a opartą o odpowiedzialność za Drugiego. Co jeszcze powinna dawać sztuka swym potencjalnym odbiorcom? Zdaję się, że powinna nie tylko obnażać istniejący porządek i mechanizmy przemocy, jakimi rynek stosuje w wychowywaniu sobie nowych klientów, powinna również dodawać swym odbiorcą odwagi do samodzielnego przepytywania kultury z wartości – poddawać fałsz stworzonej hierarchii, na rzecz tworzenia swej własnej autonomicznej. Jak również powinna stać w obronie właśnie owej autonomii jednostki. Taki oto być może epilog czeka na zrealizowanie, by za wskazaniem Romana Kubickiego powiedzieć, że czas postmodernizmu jest (będzie?) czasem narodzin ponowoczesnej jednostki? Nowego społeczeństwa?





1.Zygmunt Bauman, Etyka ponowoczesna, Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. Z o.o., Warszawa 1996.
2. Zygmunt Bauman, Ciało i przemoc w obliczu ponowoczesności, Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Toruń 1995.
3. Paweł Debel, Fantazmat ideologii, w: tenże, Slavoj Žižek, Wzniosły obiekt ideologii, Wydaw. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2001.
4. Bourdieu, Męska dominacja, Oficyna naukowa, Warszawa 2004.
5.Roman Kubiki, Zmierzch sztuki. Narodziny ponowoczesnej jednostki?, Wydawnictwo Fundacji Humaniora, Poznań, 1995.
6. Jadwiga Mizińska, Miłość pedagogiczna, w tenże: Edukacją filozoficzna Vol. 19 1995.
7. Beata Frydryczak, Czy istnieje estetyka postmodernistyczna?, w: tenże, Oblicza postmoderny. Teoria i praktyka uczestnictwa w kulturze, red. Anna Zeidler-Janiszewska, Instytut Kultury, Warszawa, 1992, s.
8. Wojciech Makowiecki, Wartością sztuki krytycznej jest to, że wywołuje dyskusje i prowokuje do rozmów o wartościach, http://www.witryna.czasopism.pl, nr 1, z dnia 30 sierpnia 2001.
9. Zbigniew Kuderowicz, Nietzsche, Państwowe Wydawnictwo „Wiedza Powszechna", Warszawa 2004.
10. Zbyszko Melosik, Tożsamość, ciało i władza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne, Edytor, Poznań – Toruń 1996.

Beata Frydryczak, Czy istnieje estetyka postmodernistyczna?, w tenże: Oblicza postmoderny. Teoria i praktyka uczestnictwa w kulturze, red. Anna Zeidler-Janiszewska, Instytut Kultury, Warszawa, 1992, s. 172.
Wojciech Makowiecki, Wartością sztuki krytycznej jest to, że wywołuje dyskusje i prowokuje do rozmów o wartościach, http://www.witryna.czasopism.pl, nr 1, z dnia 30 sierpnia 2001.
Zbigniew Kuderowicz, Nietzsche, Państwowe Wydawnictwo „Wiedza Powszechna", Warszawa 2004. s. 34.

Zbyszko Melosik, Tożsamość, ciało i władza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne, Edytor, Poznań – Toruń, 1996, s. 39.

Zygmunt Bauman, Etyka ponowoczesna, Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. Z o.o., Warszawa 1996. s. 222 – 225.

Paweł Debel, Fantazmat ideologii, w: tenże, Slavoj Žižek, Wzniosły obiekt ideologii, Wydaw. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2001, s. XV.

Jadwiga Mizińska, Miłość pedagogiczna, w tenże: Edukacją filozoficzna Vol. 19 1995, s. 158 – 159.

Zbyszko Melosik, Tożsamość, ciało i władza. Teksty kulturowe jako (kon)teksty pedagogiczne, Edytor, Poznań – Toruń 1996. s.27.
Paweł Debel, Fantazmat ideologii, w: tenże, Slavoj Žižek, Wzniosły obiekt ideologii, Wydaw. Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2001, s. XIV.
Bourdieu, Męska dominacja, Oficyna naukowa, Warszawa 2004 r. s. 7.
Zygmunt Bauman, Ciało i przemoc w obliczu ponowoczesności, Uniwersytet Mikołaja Kopernika, Toruń 1995, s. 22

Roman Kubiki, Zmierzch sztuki. Narodziny ponowoczesnej jednostki?, Wydawnictwo Fundacji Humaniora, Poznań, 1995, s. 135.

czwartek, 14 maja 2009

Freelance Designer London/Croydon/ Smak Design


hi,
I have pleasure to introduce freelance graphic designer London/Smak Design.
Award winning designer with several years of experience in graphic design industry in London. Specializing in logo design, 3d animations, 3d modeling, illustrations, design for print and more check the website for more info or contact Smak Design clicking here.

piątek, 8 maja 2009

Symbolism in Poland & Britain:Tate Britain exhibition review


I was very excited when I firs heard about Symbolism in Poland & Britain exhibition in Tate Britain in London. My excitement was deeply established from what I've already seen and known especially about polish symbolism. Well, it is also good idea to compere this wave of art in XIX century of those two countries. Well done! Brilliant! Those thoughts were all over my mind on the way to Tate Britain...but unfortunately it wasn't so exiting when I got there. Well, half of it wasn't so exciting...the polish half, not even a half but probably 5% of this exhibition was polish?! Lack of polish symbolism in Tate Britain - that's how this exhibition should be called!?
Disappointment after all! Huge potential, but unexplored!